Pod choinkę (na imieniny i na urodziny) dostałam dwie książki Ani Starmach od mojego K. Nie ukrywam, że bardzo ucieszyły mnie obydwie pozycje, ponieważ przepisy tej jurorki jednego z telewizyjnych programów bardzo lubię. Kiedy pierwsza książka dostała się w moje ręce (druga była wręczana później, urodzinowo po Pasterce), przeglądałam ją strona po stronie, wczytując się krótkie (choć jasne) wskazówki wykonania oraz przepiękne zdjęcia. Od razu w mojej głowie pojawiło się kilka planów związanych z propozycjami dań w książce. I oto właśnie jeden z nich - falafel. Przyznaję, że wcześniej nie miałam z nim styczności smakowej, chyba że miało to miejsce bez mojej świadomej wiedzy. Przepis zainteresował mnie na tyle, że postanowiłam spróbować, tym bardziej, że ostatnio mierzę się z jednym z nowych składników w mojej kuchni, jakim jest cieciorka.
Falafel to popularna wegetariańska potrawa, znana szczególnie w krajach arabskich, choć w wersji z pitą stanowi coraz częściej propozycję na wzór kebabu, tyle że bez mięsnego składnika. Przeczytałam kilka przepisów na ten smakołyk i w zasadzie wszystkie są bardzo podobne, choć niektórzy zalecają by dodać jeszcze bób i żeby nie traktować ciecierzycy w blenderze, były też wersje z sodą.
Swój falafel zrobiłam zgodnie ze wskazówkami Ani, z proszkiem do pieczenia, bez bobu, i potraktowałam wszystko blenderem. I? Wyszło bardzo dobre. Spróbowałam ja, to może i inni się skuszą:)
 |
Falafel już gotowy i podany:) Smacznie!
|