Cześć:)
Już mamy czwartek, także dobrego bliskie początki.
A dzisiaj u mnie będzie
trochę inaczej, niby o gotowaniu, ale bez przepisów, zdjęć itd. Bardzo lubię spędzać czas w kuchni, to dla
mnie relaks, odpoczynek, ale i pewnego rodzaju satysfakcja, kiedy osiągnę
kolejny założony kulinarny cel.
Czasem jednak jest tak, że pomimo szczerych chęci, dużego wysiłku i ogromnego zaangażowania, coś się jednak nie udaje, nie wychodzi takie, jak byśmy chcieli. Albo niby jest dobre, ale to jednak nie to… I mnie się tak zdarzyło wczoraj, pomysł z kruchymi babeczkami zapiekanymi z farszem w piekarniku smakował jeszcze jako tako, ale w ogóle nie wyglądał. A muffinki, które prawie zawsze wychodzą, tym razem wyszły jakieś takie niepewnie ciężkie, nieforemne… No a jeszcze wcześniej robiłam sos na bazie pieprzu z zalewy – oj i to też było ciężko zjadliwe…:)
Czasem tak bywa, zwłaszcza jeśli się eksperymentuje, takie już ryzyko. A co wtedy? –wtedy nie ma co tracić nerwów, czy okrywać się pelerynką smutku. Dobra kawa, z ulubionego grochowego tygielka, albo zanurzenie się w akcję czytanej książki, albo ulubiona energetyczna muzyka. I do przodu!
Bo ważne jest to, że nam się chciało spróbować, że podjęliśmy wyzwanie, a że nie wyszło? Ustalmy dlaczego i idźmy dalej!:)
Dobrego dnia!
Bardzo mądre podejście :) Nie ma się co zrażać, trzeba uczyć się na błędach :)
OdpowiedzUsuń